mardi 14 juillet 2009

Monumenta 2008 czyli « Spacer » Richarda Serry.

Richard Serra, Przechadzka, 2008
Instalacja złożona z pięciu rzeźb monumentalnych.
Foto : Ewa Izabela Nowak

Richard Serra, Przechadzka, 2008
Instalacja złożona z pięciu rzeźb monumentalnych.
Foto : Ewa Izabela Nowak

Richard Serra, Przechadzka, 2008
Instalacja złożona z pięciu rzeźb monumentalnych.
Foto : Ewa Izabela Nowak

Richard Serra, Przechadzka, 2008
Instalacja złożona z pięciu rzeźb monumentalnych.
Foto : Ewa Izabela Nowak

Richard Serra w Grand Palais.
Początek wernisażu, 6 maja 2008 r.
Foto : Ewa Izabela Nowak

Richard Serra po otrzymaniu Legii Honorowej.
Grand Palais, 6 maja 2008 r.
Foto : Ewa Izabela Nowak

Niewątpliwie czuję ogromną fascynację dla wyjątkowej w charakterze olbrzymiej nef w Grand Palais. Stąd być może moje nieustanne zainteresowanie wystawami się w niej odbywającymi. Z drugiej strony – jeżeli odwiedzicie Paryż i dane Wam będzie zobaczyć chociaż jedną wystawę zorganizowaną pod jej przeszklonym dachem i jej monumentalną kopułą wznoszącą się na wysokość 45 metrów – jestem pewna, że będziecie podzielali moje zauroczenie tym miejscem.

Zaproszenie do udziału w MONUMENTA jest ogromnym wyróżnieniem dla żyjącego artysty. Do dzisiaj pamiętam lekko przygarbioną sylwetkę Richarda Serry stojącego w otoczeniu paru osób na środku olbrzymiej sali w dzień wernisażu. W miarę jak przychodziły nowe osoby i sala wypełniała się « publicznością » (byłam na wernisażu da prasy) – Richard Serra coraz bardziej prostował się i jego wzrok coraz bardziej nabierał szlachetnego wyrazu. Podczas koktajlu, w parę minut po udekorowaniu go Legią Honorową przez Christine Albanel – Richard Serra zdawał nie zauważać obiektywów aparatów « wymierzonych » w jego twarz. Odniosłam wrażenie, że ten człowiek rozkwita pod wpływem cudzego zainteresowania, a obecność innych jest mu potrzebna jak powietrze.

Przesadzam ?
Daniel Templon, czołowy paryski galerzysta powiedział mi kiedyś, że żaden artysta nie jest w stanie stać się znany jeżeli nie nosi w sobie głębokiego przekonania o swojej wyjątkowości.
O ile spotkanie z żywą historią współczesnej sztuki amerykańskiej było frapujące, o tyle jego realizacja przygotowana do Grand Palais wzbudziła zdecydowane kontrowersje. Osobiście zdecydowanie wolę cykl ośmiu rzeźb The Matter of Time wykonany na zamówienie Museo Guggenheim w Bilbao (2005). Wielu znanych mi krytyków, dziennikarzy czy historyków sztuki podziela moje zdanie.

W 2008 r. pisałam o wystawie Richarda Serry :

„Wiele osób przybyłych na otwarcie wystawy Richarda Serry w Grand Palais na początku maja tego roku podświadomie oczekiwało konfrontacji z zestawem pięciu rzeźb horyzontalnych... podczas, gdy na miejscu odkryli co prawda zapowiedziane przed miesiącami pięć monumentalnych rzeźb, ale wertykalnie wznoszących się w górę. Czyli nie feministyczne falujące ściany metalu, ale po męsku jak dzida czy fallus wznoszące się stalowe bloki. Całość została wkomponowana w 14 500 m² nef Grand Palais. Początkowe zdziwienie, poparte uczuciem „tylko tyle” stopniowo ustępowało odczuciu dużej wolnej przestrzeni przeciętej pięcioma monumentalnymi, lekko pochylonymi (kąt 1,69°) ścianami metalu rytmicznie dzielącymi przestrzeń olbrzymiej sali na mniejsze wpół-zamknięte, wpół-otwarte „pod-przestrzenie”. Kolejnym krokiem w „zapoznawaniu się” z dziełem były cykliczne i coraz swobodniejsze przechadzki po sali w poszukiwaniu najdogodniejszego punktu do obserwacji. Po oswojeniu się z obecnością pięciu monumentalnych brył coraz bardziej widoczne zdawały się różnice w ich instalacji i relacje pomiędzy pięcioma prawie identycznymi a jednak różnymi formami. Różnice te wynikają przede wszystkim z ustawienia kolejnych bloków metalu w trochę innym kierunku i pod trochę innym kątem. Rezultat jest zaskakujący, wnikliwy widz po piętnastu minutach fizycznego kontaktu z przestrzenią olbrzymiej sali „napęczniałej” obecnością pięciu monumentalnych pozornie identycznych struktur nabiera przekonania, że ma do czynienia z zestawem pięciu wzajemnie uzupełniających się elementów skonstruowanych w oparciu o identyczne proporcje i identyczny rytm ulegające minimalnym modyfikacjom, niezbędnym w celu pokonania uczucia monotonii i przytłoczenia 350 tonami wagi pięciu rzeźb Richarda Serry.

I chyba właśnie tu unaocznia się wyjątkowość olbrzymiej sali Grand Palais nazywanej nef lub „grande verrière” – olbrzymie rzeźby wysokości ponad 18 metrów, z których każda waży 70 ton nie przytłaczają nikogo ani wysokością, ani ciężarem. Bez względu na to, w którym punkcie wielkiej sali widz się znajduje : stara się objąć wzrokiem całość instalacji, porusza się pomiędzy jej poszczególnymi elementami lub znajduje się w odległości zaledwie kilku centymetrów od jednej ze stalowych form – ani przez moment nie domyśla się rzeczywistej wagi całości instalacji. Formy Richarda Serry pomimo zdecydowanej monumentalności nabierają nieoczekiwanej lekkości. Bez wątpienia niezwykle ważną rolę odgrywa światło : padające z góry, ale zarazem ze wszystkich stron. Naturalne oświetlenie zmieniające się w ciągu dnia w zależności od godziny i pogody, wieczorem zdublowane sztucznym oświetleniem – nadaje instalacji wyjątkowego, tajemniczego charakteru kojarzącego się z monumentalnymi rzeźbami Khmerów w Kambodży.”

(„Metafizyczna przechadzka”, Kwartalnik Rzeźby Orońsko, n° 3(72), 2008.)

MONUMENTA 2008
Richard Serra, „Promenade”
Grand Palais, 7 maja – 15 czerwca 2008
www.monumenta.com

Aucun commentaire: