mercredi 30 décembre 2009

Spektakl codzienności, czyli X Biennale Sztuki Współczesnej w Lyonie

Adel ABDESSEMED, Zero tolerancji, 2006
Courtesy : Adel Abdessemed oraz David Zwirner, Nowy Jork
Lyon (położony w departamencie Rhone-Alpes) wraz z otaczającymi go miastami i przedmieściami jest drugą co do wielkości aglomeracją miejską we Francji po Paryżu. W roku 2009 już po raz dziesiąty odbyło się tam Biennale Sztuki Współczesnej. Impreza ta, swoje istnienie zawdzięcza Thierry’emu Raspail – obecnemu dyrektorowi Muzeum Sztuki Współczesnej w tym mieście. Ten mężczyzna kojarzący się z pełnym werwy czterdziestolatkiem niedawno obchodził 25 lat swego pobytu w Lyonie. A zdecydował się na zamieszkanie w tym mieście w wieku prawie 34 lat. Trudno się pomylić – rachunek się zgadza – Thierry Raspail jest młodym duchem i tryskającym energią « prawie » sześćdziesięciolatkiem. Wniosek jest jednoznaczny : pasjonaci i entuzjaści dłużej zachowują młodość i inaczej się starzeją.

Jompet KUSWIDANANTO, Java's Machine : PHANTASMAGORIA, 2008
Foto : Norihiro Ueno
Courtesy : Jompet Kuswidananto
Lyon jest tradycyjną francuską stolicą jedwabiu i pasmanterii. Thierry Raspail postanowił uczynić z tego miasta nową stolicę sztuki współczesnej, a w marzeniach nawet porównuje je z Wenecją. Jedno jest pewne : Lyon nie jest Wenecją. Wenecja nie jest Lyon’em. W Wenecji organizacja najstarszego biennale sztuki świata odbywa się na zupełnie innych zasadach i lata praktyki, w sume praca pokoleń uczyniła z weneckiego biennale imprezę o niepodważalnej randze światowej, o której niewątpliwie Lyon będzie mógł jeszcze bardzo długo marzyć.

Barry McGEE, One More Thing, 2005
Widok instalacji, Deitch Projects, Nowy York, 7 maja – 13 sierpnia 2005
Foto : Tom Powel Imaging
Courtesy : Deitch Projects, Nowy Jork
Z drugiej strony : kulturalnym centrum Francji w niepodzielny i niepodważalny sposób pozostaje Paryż. Pomimo to należy przyznać, że Biennale stało się (przynajmiej na skalę Francji) imprezą ważną, odwiedzaną zarówno przez publiczność, jak przez tzw. : profesjonalistów świata sztuki.

Barry McGEE, Advanced Mature Work, 2007
Widok instalacji, REDCAT, Los Angeles, 14 września – 25 listopada 2007
Courtesy : REDCAT, Los Angeles oraz Deitch Projects, Nowy Jork
Biennale w Lyonie po raz pierwszy zostało zorganizowane w 1991 roku. Było ono kontynuacją « Października sztuki » (« Octobre des arts ») organizowanego przez Thierry Raspail w drugiej połowie lat 80. Pierwsza edycja biennale nosiła tytuł « Miłość do sztuki » (« L’amour de l’art »). Do udziału zostało zaroszonych 69 najbardziej wówczas uznanych artystów francuskich. Każdy z nich dysponował przestrzenią około 120 m². Publiczność mogła obejrzeć kompleksowe pokazy Césara, Armana, Pierre’a Soulagesa, duetu artystycznego Pierre & Gilles czy Sophie Calle (reprezentowała Francję na Biennale w Wenecji w roku 2007). Wystawę w ciągu czterech tygodni obejrzało ponad 70 tysięcy osób. Zachęciło to organizatorów do dalszego poszukiwania własnej, niezależnej formuły.

Widok wystawy Sarkisa, Świat jest nieczytelny, ale moje serce tak
17 kwietnia -18 maja 2002 w Muzeum Sztuki Współczesnej w Lyon’ie
Foto : Blaise Adilon
© Adagp, Paryż 2002
Następne biennale było hołdem dla dadaizmu i fluxusu, a jego komisarzem był Marc Dachy, najpoważniejszy w Europie specjalista od surrealizmu i dadaizmu. Pokaz otwierała oczywiście prezentacja dzieł Marcela Duchampa. Nie zabrakło rzecz jasna Kurta Schwittersa. Wystawę zamykały realizacje Ilji Kabakowa i Billa Violi. Dwa lata później organizatorzy odstąpili od formuły historycznej i skoncentrowali się na interaktywności, która pojawiła się w sztuce najnowszej, a « honorowym gościem » było wideo. Do udziału zaproszeni zostali artyści tacy jak : Nam June Paik, Dan Graham, Dennis Oppenheim, Tony Oursler czy Douglas Gordon. Czwarte wydanie biennale odbyło się pod nadzorem artystycznym legendarnego Haralda Szeemanna, a jego specyfiką była szeroka prezentacja mało znanych podówczas w Europie artystów chińskich. Od tamtej pory lyońskie biennale nieustannie poszukiwało nowej formuły, a dyrekcja artystyczna powierzana była za każdym razem innym kuratorom cieszącym się uznaniem w świecie arystycznym. W roku 2005 byli nimi Jérôme Sans i Nicolas Bourriaud, twórcy i pierwsi dyrektorzy Centrum Kreacji Współczesnej Palais de Tokyo w Paryżu, a dwa lata temu Hans Ulrich Obrist, słynny krytyk sztuki pochodzenia szwajcarskiego wraz z Francuzką Stéphanie Moisdon. Ostatni duet postanowił zrewolucjonizować koncepcję wystawy. Zamiast artystów zostali zaproszeni kuratorzy, na których spadł obowiązek wskazania tylko jednego artysty wyróżniającego się ich zdaniem w sztuce pierwszego dziesięciolecia XXI wieku. Jednym z sześćdziesięciu komisarzy była wówczas Joanna Mytkowska, a jej wybranką Minerwa Cuevas z Meksyku.

Sarah SZE, Just Now Dangled Still, 2008
Foto : Adatabase
Courtesy : Sarah Sze
Tegoroczna impreza zdaje się powracać do klasycznej koncepcji jednego komisarza odpowiedzialnego za całokształt. Pierwotnie komisarzem była Catherine David. Niemniej brak dobrego zrozumienia między nią a Thierry’m Raspail’em przyczynił się do zerwania kontraktu. Na jej miejsce poproszono Hou Hanru (ur. 1963), Chińczyka od lat zamieszkałego w Los Angeles. To on wymyślił hasło : « Spektakl codzienności ». Nowy komisarz rozpoczął przygotowania od postawienia kilku pytań typu : « Czy sztuka współczesna ma jeszcze jakiś sens w świecie pełnym sprzeczności ? ».

Eulàlia VALLDOSERA, El periodo, 2006
Instalacja : światło, butelki wina, wózek.
Courtesy : Eulàlia Valldosera oraz Galeria Joan Prats, Barcelona
Całość biennale zlokalizowana w czterech punktach miasta : w La Sucrière, Muzeum Sztuki Współczesnej, Fundacji Bullukian oraz w Entrepôt Bichat, zdaje się potwierdzać jak bardzo eklektyczna jest wizja komisarza. Wychodzi on z założenia, że zachodnioeuropejskie imprezy w dziedzine sztuki najnowszej posiadają stałe i solidne struktury służące do popierania i promocji artystów. Niestety, wszystkie pozostałe części świata nie mogą konkurować z Zachodem, gdyż pozbawione są podobnych struktur i pewne mechanizmy nigdy nie zostały wytworzone. Odzwieciedleniem takiej sytuacji jest sztuka powstająca na tzw. : peryferiach świata zachodniego i często skrajnie spontaniczne jej prezentacje. W konsekwencji większość zaproszonych w tym roku do Lyonu artystów urodziła się w Afryce, Ameryce Południowej i Azji. Zaproszeni również zostali Dan Perjowicz z Bukaresztu, Katerina Seda z Pragi oraz urodzony w Albanii a zamieszkały w Mediolanie Adrian Paci.
O ile Hou Hanru zaprosił niewielu artystów rzeczywiście znanych i cieszących się poważaniem na scenie międzynarodowej – o tyle jego niewątpliwą zasługą jest pragnienie optymalnego pokazania młodych, zaczynających wybijać się artystów pochodzącywh właściwie ze wszystkich kontynentów świata. W całości pokazu dominują instalacje oraz filmy wideo. Jedna rzecz z całą pewnością komisarzowi udała się w sposób bezbłędny – całość porusza, a momentami wstrząsa wrażliwością na najdotkliwsze problemy społeczne, socjalne i socjologiczne współczesnego, pozbawionego empatii świata. EIN.
X Biennale w Lyonie
Spektakl codzienności.
16 września 2009 – 3 styczna 2010
www.biennaledelyon.com

jeudi 24 décembre 2009

Biennale Photoquai w Paryżu

Selekcja : Ameryka Południowa/Peru
Autor fotografii : Morfi Jimenez
© Morfi Jimenez
© Musée du quai Branly, Photoquai 2009
Selekcja : Ameryka Południowa/Peru
Morfi Jimenez, Dzieci z Colpa, seria Wewnętrzne światło, 2007.
© Morfi Jimenez
© Musée du quai Branly, Photoquai 2009
Selekcja : Ameryka Południowa/Peru
Morfi Jimenez, Źegnaj żałobo, seria Wewnętrzne światło, 2007.
© Morfi Jimenez
© Musée du quai Branly, Photoquai 2009

Selekja : Meksyk
Daniela Edburg, Death by cotton candy, 2006.
© Daniela Edburg
© Musée du quai Branly, Photoquai 2009

Selekcja : Chiny
A Yin, Sagi’er (29 lat) jej córka (2 lata). Seria : Wewnątrz Mongolii, 2007
© Ayin
© Musée du quai Branly, Photoquai 2009


W Paryżu już po raz drugi odbyło się Biennale fotografii świata, nazwane Photoquai. Nazwa jest kombinacją francuskiego słowa « photo » (foto po polsku) i « quai » (arteria nad wodą, może być nad morzem może być wzdłuż rzeki). Głównym organizatorem biennale jest Muzeum Sztuk Pierwotnych znajdujące się przy Quai Branly – co tłumaczy obecność drugiego słowa. Photoquai jest imprezą – zgodnie ze słowami Stéphana Martin, prezydenta Muzeum Quai Branly – « konfrontująca różne oblicza nowoczesności » zarejestrowane za pośrednictwem fotografii. Biennale Photoquai prezentuje fotografie zrealizowane przez artystów « żyjących na peryferiach świata zachodniego ». Tak więc zobaczyć można fotografie pochodzące z Bliskiego i Dalekiego Wschodu, Indii, Afryki, Australii i Oceanii, Ameryki Południowej, Meksyku oraz Kanady.

Własne dlatego wybrałam dzień 24 grudnia na wstawienie tych pary zdjęć – gdyż być może mogą pobudzić one do refleksji nad ograniczonością naszych wyobrażeń na temat świata.

Jeżeli chodzi o samo Biennale – to zgodnie z tym co już napisałam – jego głównym organizatorem jest otwarte w czerwcu 2006 r. Muzeum Quai Branly. Innymi partnerami biennale są paryskie instytucje takie jak : Ambasada Australii, Dom Kultury Japonii, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Biblioteka Narodowa Francji, Centrum Kultury Meksyku, La Monnaie de Paris oraz Szkoła Fotografii w Arles. Selekcja fotografii oraz prezentowanych artystów odbyła się dzięki ścisłej współpracy pięciu kuratorów francuskich z czternastoma kuratorami lokalnymi, reprezentującymi poszczególne obszary kulturowe. Seria kilkunastu wystaw odbywających się głównie na terenie Paryża skutecznie przybliża oryginalny charakter « odmiennych » kultur
. EIN.

Photoquai
2éme Biennale des images du monde
22 września – 22 listopada 2009
Musée du Quai Branly + różne instytucje na terenie Paryża + Arles
http://www.photoquai.fr/

Drugie Biennale Photoquai



mercredi 23 décembre 2009

Poza modą

Małgorzata Paszko, Po deszczu, 2009
Akryl i olej na płótnie.
© Małgorzata Paszko

Małgorzata Paszko, Polana, 2009
Akryl na płótnie
© Małgorzata Paszko

Małgorzata Paszko, Lato, 2007
Akryl na płótnie
© Małgorzata Paszko
Małgorzata Paszko, Marzenie, 2008
Akryl na płótnie
© Małgorzata Paszko
Tak chyba można zakwalifikować malarstwo Małgorzaty Paszko.

Urodziła się w Warszawie i rozpoczęła studia na tamtejszej ASP na wydziale malarstwa w pracowni Jacka Sienickiego. Niebawem jednak znalazła się w Paryżu, gdzie studiowała w Ecole des Beaux Arts przy ulicy Bonaparte. Bardzo szybko, gdyż już w wieku zaledwie dwudziestu trzech lat miała pierwszą wystawę indywidualną w galerii Le Dessin w Paryżu, a w wieku trzydziestu jeden lat jako jedyna (jak dotychczas) Polka przebywała w Rzymie na stypendium w Villa Médicis.

Jest autorką głeboko wrażliwych, rozlewających się lawowanych rysunków oraz świetlistych pejzaży. Pomimo że - jak sama twierdzi - « jej malarstwo nie wpisuje się » w żadne współczesne tendencje, Małgorzata Paszko współpracuje z kilkoma galeriami : Tadeusza Koralewskiego w Paryżu, Freda Lanzenberga w Brukseli, Galerie ProArte w Freiburgu w niemczech oraz z Galerie Alice Mogabgad w Bejrucie.

Jesienią tego roku brała udział w grupowej wystawie przygotowanej przez Françoise Monnin w Galerie Sellem przy ulicy Jacquesa Caillot w Paryżu oraz brała udział w Biennale w Issy-les-Moulineaux.
EIN.

mardi 22 décembre 2009

Surrealizm w fotografii i filmie.

Konwulsywne piękno

« Piękno będzie konwulsywne, albo nie będzie pięknem » - słowa wypowiedziane przez André Bretona, niekwestionowanego przywódcę francuskiego surrealizmu w 1929 r. w krótkim czasie nabrały wartości manifestu grupy. Surrealizm – tendencja w sztuce bliska dadaizmowi – jest stosunkowo hermetyczna w założeniach i w konsekwencji często mało zrozumiana poza granicami Francji.

A ponieważ niezrozumienie bardzo często bywa równoznaczne z odrzuceniem – surrealizm bywa mało lubiany i zbyt często jest utożsamiany jedynie z malarstwem Salvadora Dali. Podczas gdy w rzeczywistości kierunek ten najpełniej rozwinął i wypowiedział się w fotografii oraz w krótkich czarno-białych filmach powstałych w latach 30. ubiegłego wieku. Wiosną 2002 roku paryskie Centrum Pompidou prezentowało szerokiej publiczności olbrzymią wystawę poświęconą temu kierunkowi. Niemniej była ona skoncetrowana głównie na prezentacji surrealistycznego malarstwa i fotografia stanowiła zaledwie nikły procent całości.

W chwili obecnej ta sama instytucja zorganizowała ekpozycję prezentującą fotografie i kilka filmów zrealizowanych przez artystów utożsamiających się z surrealizmem. Estetyka surrealistyczna charakteryzowała się sposobem postrzegania tematu i prezentacji dzieł nawiązującym do wyrafinowanej erotyki. Jednocześnie artyści surrealistyczni przyznawali się do wykorzystywania w twórczości wiedzy medycznej i naukowej. Według nich pojawienie się piękna było uzależnione od wytworzenia się intensywnego, wręcz maniakalnego pożądania niewiele mającego wspólnego z powszechnie przyjętymi normami. Jednocześnie piękno surrealistyczne miało być pięknem transgresywnym, oscylującym między histerią i paranoją oraz łączącym przyjemność z cierpieniem. Koncepcja ta widoczna jest zwłaszcza w fotografii aktów – ulubionym temacie surrealistów. Formalni i nieformalni członkowie ugrupowania bardzo często łączyli działalność wizualną z literacką. W rezultacie obok licznych fotografii aktów, prezentujących piękne nagie ciało kobiece w sugestywnych pozycjach ukazały się liczne książki autorstwa surrealistów, do najsłynniejszych należały : Nagie formy (1934) oraz Akt w fotografii (1937).

Obecna wystawa prezentuje ponad 400 fotografii pochodzących ze zbiorów Centrum Pompidou oraz wypożyczonych z kolekcji wielu prestiżowych muzeów europejskich i amerykańskich. Całość zaprezentowana w dziewięciu salach stara się przybliżyć sens surrealizmu posługując się tematycznym podziałem. Prezentację mająca dydaktyczne ambicje rozpoczyna sala pokazujące grupowe działania artystów. W następnej kolejności pokaz koncentruje się wokół hasła wywoławczego : « teatr bez racji », by następnie przejść do analizowania tematów takich jak rzeczywistość, przychylność losu lub wspaniałość. Na przestrzeni 2000 m² są poddane analizie wszelkie aspekty surrealizmu łącznie z pismem automatycznym. Do silnych punktów pokazu zaliczają się fotografie Man Raya, Brassaï, Claude Cahuna, Eli Lotara oraz filmy Luisa Bunuela czy Germaine Dulac.
EIN.

Subwersja obrazów.
Surrealizm w fotografii i filmie.
23 września 2009 – 11 stycznia 2010
Centrum Pompidou w Paryżu
75 004 Paris
Telefon : 00 33 (0)1. 44. 78. 12. 33.
www.centrepompidou.fr

lundi 21 décembre 2009

Wenecja II

Myślę, że Wenecja jest swoistym fenomenem na skalę światową. Niewielkie, 19-tysięczne miasteczko położone na lagunie skutecznie ściąga corocznie ponad 60 milionów turystów z całego świata.

I nie należy sobie robić najmnieszych złudzeń, tylko znikomy procent przyjezdnych odwiedza to miasto z powodu najstarszego i najsłyniejszego Biennale Sztuki na świecie (istnieje od 1895 roku).
Wenecja to równeż biennale architektury czy festiwal kina (który zapewne jest poważniejszym wabikiem niż szacowne Biennale Sztuki).

« Centrum » miasta - gdyż chyba trudno mówić o jakimkolwiek centrum w przypadku tego niezwykle specyficznego miejsca - jest malowniczym zbiorem restauracji, kawiarni, butików ( niezwykle piękne wzornictwo skórzane, jest dużo taniej niż we Francji). Produktem « markowym » tego miasta są zapewne maski (karnawał w styczniu), wachlarze, przedziwne wzory ze szkła weneckiego, haftowane obrusy i serwetki różnego typu oraz … znakomite lody.
Dla tych, którzy nigdy nie odwiedzili tego miasta dedykuję serię zdjęć z suszącą się w oknach i na sznurach rozciągniętych pomiędzy budynkami bielizną. Jak widać pełen przegląd : od niewinnych białych prześcieradeł po kuszące części garderoby damskiej. Wystarczy tylko trochę « odbić się » w bok od najbardziej reprezentatywnych i uczęszczanych miejsc.

Dwa z poniższych zdjęć zostały zrobione na przeciwko wejścia do budynku Arsenału, w którym tradycyjnie odbywa się część weneckiego biennale sztuki.

No i te fantastyczne odrapane mury. Miasto z całą pewnością « żyje » (gdyż odnoszę wrażenie, że mieszkać w nim się nie da) z « odcinania kuponów ». Z tym, że najprawdopodobniej wielu chciałoby odcinać takie kupony i od takich biletów…

jeudi 10 décembre 2009

« Berlin : zacieranie śladów, 1989 – 2009 »

Jean-Claude Mouton, Berlin listopad 1989, Berlin listopad 1989.
Foto : courtesy Jean-Claude Mouton,
© Jean-Claude Mouton
Para przed Bramą Brandeburską.
Ukłon w stronę Roberta Doisneau.
W paryskim Muzeum Historii Współczesnej (BDIC) w Hôtel national des Invalides otwarta jest wystawa : « Berlin : zacieranie śladów, 1989 – 2009 ».

Wystawa ta stara się unaocznić jak w ciągu 20 lat po upadku muru w Berlinie stopniowo starano się zatrzeć ślady jego istnienia. W pewien sposób udało się to. Niemniej jak zgodnie twierdzi trójka współ-komisarzy wystawy (Sonia Combe, Régine Robin i Thierry Dufrêne) nie udało się « zlikwidować NRD », która pozostała głęboko zakodowana w świadomości ludzkiej.

Jean-Claude Mouton, Berlin listopad 1989, Berlin listopad 1989.
Foto : courtesy Jean-Claude Mouton
© Jean-Claude Mouton
Policjant robiący pamiątkową fotografię.
Na temat wystawy mówi Sonia Combe, konserwator BDIC w Paryżu i autorka książki « Społeczeństwo pod nadzorem, intelektualiści i Stasi » (Albin Michel, Paryż, 1999).
Ewa Izabela Nowak : W latach 80. była pani korespondentem francuskiego dziennika Libération w Berlinie ?

Sonia Combe : Niezupełnie. Zajmowałam się badaniami nad słownym przekazem pamięci po naziźmie w społeczeństwie wschodnioniemieckim. Był to podstawowy powód moich systematycznych wyjazdów do Berlina Wschodniego. Interesowało mnie jakie wspomnienia pozostały po faszyźmie w kolektywnej pamięci jego mieszkańców. Rzeczą nadzwyczajną było, że nie potrzebowałam żadnego zezwolenia na prowadzanie tego typu ankiety. Było to możliwe na zasadzie wymiany między uniwersytetami. Zaproszona byłam przez Uniwersytet Humboldta. Tak złożyło się, że ówczesny korespondent Libération w czasie przekraczania granicy poddany był rewizji osobistej. Pod wpływem szoku odmówił ponownego wyjazdu do NRD. Gazeta straciła korespondenta. Poproszono więc mnie czy nie zechciałabym od czasu do czasu pisać artykuły na temat społeczeństwa NRD. Niektóre z nich były opublikowane pod pseudonimem, ale większość podpisana była moim prawdziwym nazwiskiem. Nigdy nie miałam z tego powodu żadnych nieprzyjemności.

Jean-Claude Mouton, Berlin listopad 1989.
Foto : courtesy Jean-Claude Mouton
© Jean-Claude Mouton
Mur od strony zachodniej w przeddzień upadku.


Jean-Claude Mouton, Berlin no man's land 1990-3, Berlin 1990.
Seria : Berlin no man’s land, 1989 – 2009.
Foto : courtesy Jean-Claude Mouton
© Jean-Claude Mouton
Ślady Muru.

Ewa Izabela Nowak : Zatem znała pani atmosferę Berlina Wschodniego w czasach poprzedzających upadek Muru. Jak mogłaby pani to opisać ?

Sonia Combe : Było to miasto, w którym odczuwało się prawdziwe życie intelektualne i artystyczne. Odbywały się różne wydarzenia typu podpisywanie książek przez znanych autorów, takich jak na przykład Christoph Hein. Ważną rolę odgrywał kościół ewangelicki, który organizował spotkania na tematy ekologii czy zbrojeń. Prowadzona była wówczas batalia przeciwko zainstalowaniu nuklearnych rakiet sowieckich SS 20 na terenie NRD. Była to operacja przygotowana w odpowiedzi na zainstalowanie amerykańskich rakiet Pershing 2 na terenie ówczesnego NRF. Ruch ten odgrywał ważną rolę. Trzeba zdawać sobie sprawę, że obowiązywały w tym czasie w NRD oficjalne dyskursy antyfaszystowskie, które pod wpływem ideologii państwa głosiły, że obywatele NRD są « dobrymi Niemcami – tymi, którzy walczyli z faszyzmem ». Był to oczywiście mit, ale w taki sposób nauczano to w szkołach. Nie za bardzo chciano się przyznać do faktu, że większość społeczeństwa współpracowała z nazistami. Odnoszę wrażenie, że nieufność do narodu została wszczepiona właśnie przez ludzi, którzy poddawali się woli Hitlera. Jedynie kościół mówił na ten temat trochę więcej. Kultywował przekonanie o popełnieniu błędu i nigdy nie zapomniał co w rzeczywistości się wydarzyło. Wschodnioniemiecki kościół ewangelicki obchodził kolejne rocznice Kryształowej Nocy (9 listopada 1938 r.). Państwo niemieckie nigdy nic na ten temat nie wspominało. Kościół obchodził również rocznicę bombardowania Drezdna w lutym 1945 r. Interesujące jest, że kościół potrafił podtrzymywać poczucie winy, przypominać o cierpieniu narodu, a zarazem pozostawać w zgodzie z państwem. Kościół ten nie zajmował się kontestacją rządu. Odegrał dużą rolę w akceptacji przez wschnioniemieckie społeczeństwo systemu i reżimu, w którym żyło. Było to społeczeństwo, które w dużym stopniu akceptowało ideologię oficjalną. Zarazem było to społeczeństwo mało religijne, w niczym nie zmienia to faktu, iż kościół odegrał dużą rolę w kształtowaniu się świadomości historycznej. Kościól ten ochraniał ruchy opozycyjne. Instytucja ta prowadziła podwójną grę, ale w sumie odegrała pozytywną rolę.
Jean-Claude Mouton, Berlin no man's land 1990 - 03, Berlin 1990.
Seria Berlin no man’s land, 1989 – 2009.
Foto : courtesy Jean-Claude Mouton
© Jean-Claude Mouton
Ślady Muru.

Ewa Izabela Nowak : Jak wyglądała sytuacja w roku 1989 ?

Sonia Combe : Już w lutym i marcu czuło się, że coś się wydarzy. Niemniej jeszcze w czerwcu społeczeństwo było zniechęcone i wszystkie oczekiwania skierowane były w stronę Gorbaczowa. Właściwie nie działo się nic, a jednak można było wyczuć nadchodzące wydarzenia. Pozostanie w izolacji na dłuższą metę wydawało się niemożliwe. Pierwsze oznaki pojawiły się pod koniec maja wraz z kontestacją wyników wyborów do władz miejskich. W artykule, który wtedy napisałam dla Libération stwierdzałam, iż społeczeństwo to długo już nie będzie mogło funkcjonować w podobny sposób. Artykuł nie ukazał się. Prawdę powiedziawszy poczułam ulgę, gdyż w pewnym momencie doszłam do wniosku, iż artykuł był zbyt optymistyczny. Kiedy latem opowiadałam we Francji o atmosferze panującej w Berlinie spotykałam się z niedowierzaniem. I dopiero we wrześniu redaktor prowadzący dział zadzwonił do mnie ze stwierdzeniem, że w artykule była zapowiedź wydarzeń, które nastąpiły.
Jean-Claude Mouton, Berlin no man's land 1991 - 01, Berlin 1991.
Seria Berlin no man’s land, 1989 – 2009.
Foto : courtesy Jean-Claude Mouton
© Jean-Claude Mouton
Na miejscu Muru.

Ewa Izabela Nowak : Jak ocenia pani te wydarzenia 20 lat później ?

Sonia Combe : Wystawa ta powstała właśnie dlatego, że chcemy pokazać w jaki sposób starano się wyczyścić miasto ze wszelkich śladów przeszłości. Interesujące jest pokazanie jak w ciągu dwudziestu lat wola polityczna może spowodować, że ślady przeszłości zanikają. Ale jeszcze bardziej interesujące jest zobaczenie jak te pozostałości mimo wszystko są widoczne. W momencie upadku Muru w Berlinie mówiło się, że potrzeba 10 lat, aby wschodnia i zachodnia część Berlina stopiły się ponownie w jedno miasto. Minęło 20 lat i miasto nie zintegrowało się. Wschodnia i zachodnia część żyją swoim życiem. Wszyscy pozostają w swojej części miasta. Istnieje niewielka ilość miejsc uczęszczanych przez mieszkańców obydwu części.
Jean-Claude Mouton, Berlin no man's land 1992 - 01, Berlin 1992.
Seria Berlin no man’s land, 1989 – 2009.
Foto : courtesy Jean-Claude Mouton
© Jean-Claude Mouton
Ślady Muru.

Ewa Izabela Nowak : Oznacza to, że podział polityczny Europy okazał się psychologicznie bardzo trwały i przetrwał pomimo zmian które nastąpiły.

Sonia Combe : W pewnym sensie tak. Z drugiej strony podział ten pozostaje « zarejestrowany » w ludzkiej świadomości, gdyż polityka reunifikacji podtrzymywała te podziały. W zachodniej części państwa zarabia się więcej, niż w części wschodniej. Najmocniej przepraszam, ale jeżeli tak jest – to nieustannie przypomina to Niemcom zamieszkałym we wschodnich landach, iż są Niemcami « drugiej strefy ». Wszystkie te elementy współtworzą obecną sytuację. Ponadto istnieje odmienny stosunek do przeszłości. Zachodni Niemcy byli wychowywani w przekonaniu, że przeszłość była okropna, ale się skończyła, teraz są « dobrymi Niemcami ». Państwo zachodnie skorzystało z amerykańskiego Planu Marshalla. Istniały dwa państwa niemieckie o odmiennym statusie. Niemcy wschodni zdecydowanie bardziej zapłacili za przeszłość. Stali się satelitą ZSRR i wychowywano ich w przekonaniu popełnionej winy. Jednocześnie mówiono im : « jesteście lepsi, jesteście spadkobiercami tych, którzy walczyli przeciwko Hitlerowi ». Był to oczywiście mit, ale przyjemnejszy do usłyszenia niż stwierdzenie : « jesteście synami oprawców i morderców ». Tego ostatniego zresztą nie mówiono w RFN. Istniało jedynie parę osób w Zachodnich Niemczech, które tę przykrą prawdę przypominało.
Jean-Claude Mouton, Berlin no man's land 1990 - 01, Berlin 1990.
Seria Berlin no man’s land, 1989 – 2009.
Foto : courtesy Jean-Claude Mouton
© Jean-Claude Mouton.
Ślady Muru.

Ewa Izabela Nowak : Jakie są zasadnicze cele tej wystawy ? Pobudzenie świadomości ? Zlikwidowanie uprzedzeń ?

Sonia Combe : Wystawa nie ma żadnego celu pedagogicznego. Dwadzieścia lat to okrągła liczba. Równowartośc jednej generacji. Istnieje przekonanie, że w ciągu dwudziestu lat wiele się dzieje. Jak wygląda to w danym przypadku ? W ciągu dwudziestu lat zlikwidowano widoczne ślady, ale nie zlikwidowano NRD. I to jest właśnie interesujące. Nie chodzi wcale o stary system polityczny, którego nikt nie żałuje. Nawet dawni funkcjonariusze. Fakt : istnieje żal za takimi aspektami jak darmowe ubezpieczenie społeczne, brak bezrobocia, niedrogie czynsze. Jest to zupełnie naturalne, gdyż w grę wchodzi poziom życia. Sama wystawa jest skonstruowana w oparciu o pragnienie pokazania co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Chcieliśmy to zrobić ograniczając posługiwanie się dokumentami, głównie w oparciu o produkcją artystyczną ze szczególnym naciskiem położonym na fotografię. Ograniczyliśmy również podpisy i informacje, zachowując niezbędne minimum. Chcieliśmy uniknąć narzucenia jakiejkolwiek wizji, tak aby publiczność znalazła się w sytuacji stymulującej do stawiania pytań i poszukiwania samodzielnie odpowiedzi. Podobnie w szczątkowy sposób zaznaczyliśmy obecność i działalność Stasi. Oczywiście temat pojawia się. Trzeba zdac sobie sprawę, że Stasi pomimo, iż spowodowała cierpienie wielu osób na koniec była pozbawiona środków. Jej agenci byli wszędzie i nie była w stanie zapobiec upadkowi Muru. Jest to interesująca lekcja historii. Oznacza to, że tajna policja może być szkodliwa tylko do pewnego stopnia.
Jean-Claude Mouton, Berlin no man's land 1996 - 01, Berlin 1996.
Seria Berlin no man’s land, 1989 – 2009.
Foto : courtesy Jean-Claude Mouton
© Jean-Claude Mouton
Mur.

Ewa Izabela Nowak : Jaką rolę w wystawie odgrywają fotografie Jean-Claude Mouton ?

Sonia Combe : Ich rola jest zasadnicza. To właśnie te zdjęcia podsunęły nam pomysł zorganizowania tej wystawy. Jean-Claude Mouton miał w latach 1988-1989 stypendium w Berlinie. Kiedy pojawiła się frenezja fotografowania najnowszych wydarzeń, fotografował i filmował tak jak wszyscy. Następnie systematyczne jeździł do Berlina. Jeżeli ułoży się jego fotografie w chronologiczny ciąg widoczne staje się jak powoli zanika symbolika muru. Jednocześnie Mouton zauważa rzeczy, obok których inni przechodzą obojętnie. Jego zdjęcia przeciwstawiają się obiegowym opiniom.

« Berlin : zacieranie śladów, 1989 – 2009 »
Musée d’Histoire Contemporaine – BDIC, Hôtel national des Invalides
Wystawa otwarta od 20 października do 31 grudnia 2009

mercredi 9 décembre 2009

Wenecja.

Bazylika Św. Marka

Plac przed bazyliką Św. Marka

Kiedy wychodzi się nad morze – wszystko wydaje się powietrzne.

Niemniej w mieście chodzi się wąziutkimi uliczkami pomiędzy niewiele szerszymi kanałami. Wynajęcie gondoli jest równoznaczne z wynajęciem taksówki. Jedyna różnica – to cena.

Jeden z « widoków », które latami inspirowały malarzy.
Zbliżający się zachód słońca w lekko kiczowatym klimacie.

Odrapane mury, zwisające kable elektryczne, zamknięte okna opuszczonych mieszkań.
Wenecja żyje z przeszłości … i ściąga rocznie 60 milionów turystów.

Z gondoli do vaporetto.

Lubię otwarte przestrzenie. Dlatego Wenecja jest być może urzekająca, ale w samym centrum dostaję klaustrofobii (zamknięte przestrzenie). Dlatego jak wyjdzie się z labiryntu – gołębie na placu Św. Marka wydają się wyjątkowo urzekające. Nawet jeżeli niektórzy uważają je za « latające szczury ».
Niespodzianka. Riccardo Liccata - włoski malarz, którego znam od lat – miał akurat wystawę indywidualną ceramiki i witraży niedaleko bazyliki Św. Marka. Riccardo Liccata mieszka w dzielnicy la Seine w Paryżu, ale latem jeździ do rodzinnego kraju. Wiem, że ma duży dom pod Wenecją.

Kiedyś był w komitecie organizacyjnym Comparaisons (www.comparaisons.org), w którym jestem od 2003 roku – ale « odszedł » na zasłużoną emeryturę. Oznacza to, że kontynuuje prezentację swoich obrazów, ale selekcją i organizacją grupy stworzonej przez Liccatę zajmuje się ktoś inny.
Są miejsca, do których każdy ma swój indywidualny stosunek. Takim miejscem jest zapewne Wenecja. Ściąga ona niewiarygodne ilości turystów i wielu z nich z pewnością nigdy nie trafi do wielu miejsc i nigdy ich nie zobaczy. Tymczasem każdy mostek, każdy kanał jest inny.

Wenecja wpisała się w historię nie tylko dzięki sztuce. To Włosi stworzyli po raz pierwszy w historii getto. W 1516 roku wenecka Rada Dziesięciu zdecydowała zgromadzić wszystkich Żydów zamieszkałych w Wenecji na maleńkiej wysepce Cannareggio. Na terenie wysepki znajdowała się podówczas odlewnia (czyli ghetto w języku, którym podówczas posługiwano się w Wenecji). W przyszłości nazwa ta została przyjęta jako określenie dla wszystkich miejsc, w którym zgromadzeni byli Żydzi.

Weneckie getto jest maleńkie. Znajduję się głównie na dawnej wysepce Cannareggio (od dawna : Ghetto) oraz na najbliższych uliczkach otaczających wysepkę. Wchodzi się przez Ponte de Ghetonovo. Wchodzi się na Jas (placyk centralny), przechodzi się przez Didam, Christiane i wchodzi na most przez rio di San Girolamo.

mardi 8 décembre 2009

Kobiety o kobietach

Dora MAAR, Portret kobiety, około 1935
Courtesy : Robert Mann Gallery, Nowy Jork

Rebecca LEPKOFF, Dziecko na Lower East Side Street, 1948.
Courtesy : Howard Greenberg Gallery, Nowy Jork.

Wynn RICHARDS, Before & After, około 1932.
Courtesy : Howard Greenberg Gallery, Nowy Jork.

Tina MODOTTI, Kobieta z flagą, 1928.
Courtesy : Throckmorton Fine Art, Nowy Jork.


Sarah MOON, Przedostatnia, 2008
Courtesy : Galerie Camera Obscura, Paryż.


Leni RIEFENSTAHL, autoportret, 1944
Courtesy : Serge Plantureux, Paryż
Wystawa zakończyła się 2 miesiące temu, ale z różnych powodów nie miałam czasu umieścić tego materiału wcześniej na blogu.

Pokaz przygotowywany przez dwa lata nosi tytuł « Au Féminin. Women Photographing Women 1849-2009 ». Jego komisarzem jest Jorge Calago, profesor chemii i fizyki z wykształcenia, a krytyk w dziedzinie fotografii z zamiłowania. To właśnie Jorge Calago stworzył pod koniec lat 80. ubiegłego wieku portugalską Narodową Kolekcję Fotografii, by od roku 1990 zaangażować się w pracę w Centrum Fotografii w Porto. Kurator i organizator ponad dwudziestu wystaw specjalistycznych, w dniu dzisiejszym sprawia wrażenie osoby, która doskonale potrafiła przenieść swoje naukowo-badawcze podejście do świata do dziedziny fotografii. Jedną z podstawowych cech jakie wyróżniają wystawę w Centrum Calouste Gulbekian w Paryżu jest jej bardzo analityczne podejście do tematu.

Prezentacja zrezygnowała z chronologicznego podziału, który pozornie naturalny – bardzo często zamienia się w pułapkę bez wyjścia. Komisarz wystawy zaproponował dziesięć tematycznych partii o pozornie banalnych tytułach, takich jak portret, macierzyństwo, praca, czas wolny, moda, akt czy fikcja. Niemniej, biorąc pod uwagę historię kobiet, ich rolę w rozwoju fotografii oraz miejsce jakie w panteonie sławy zgodzili się im przyznać mężczyzni – poszczególne partie ekspozycji są jedynie lustrzanym odbiciem zainteresowań kobiet i ich egzystencji. W sumie udostępniono publiczności 140 odbitek stu artystek. Zazwyczaj pokazano tylko jedną lub dwie fotografie tej samej autorki, wyjątkiem jest Eve Arnold (ur. w 1912 r.). Stało się tak ze względu na unikalną wartość jej obrazów z Marilyn Monroe, wykonanych w 1960 r. w okresie poprzedzającym pojawienie się na ekranach filmu « The Misfits ». Skądinąd to właśnie Eve Arnold była pierwszą kobietą - członkiem agencji Magnum Photos (od 1951 r.).

Wystawa finezyjnie łączy prezentację fotografii nie żyjących już autorek takich jak słynne Meksykanki Tina Modotti (1896-1942) czy Lola Alvarez Bravo (1903-1993) – autorka unikalnego zdjęcia Fridy Khalo na łożu śmierci z 1954 r., nestorek fotografii : Judy Dater (ur. 1941) czy Rebecca Lepkoff (ur. 1916), autorek będących u szczytu sławy : Annie Leibovitz (ur. 1949), Cindy Shermann (ur. 1954) oraz pań dopiero rozpoczynających karierę jak na przykład Rita Barros czy Sarah Moon.

Jest to najprawdopodobniej pierwsza w historii fotografii wystawa w całości poświęcona kobietom. Ogromny krok naprzód biorąc pod uwagę fakt, że zaledwie dwadzieścia lat temu « The Art of Photography 1839-1989 » w Royal Academy w Londynie, wystawa zorganizowana z okazji 150 lat istnienia fotografii zaprezentowała zaledwie cztery kobiety na dziewięćdzięciu siedmiu zaprezentowanych autorów ! Wszystko wskazuje na to, iż powoli wkraczamy w epokę, w której Dora Moor czy Lea Miller będą mogły fukcjonować w historii sztuki i fotografii dzięki uznaniu dla ich osobowości i talentu, a nie tylko ze względu na ich prywatne związki z Picassem czy Man Ray’em.

Au Féminin.
Women Photographing Women
Centre culturel Calouste Gulbenkian
51, avenue d’Iéna
75116 Paris
http://www.gulbenkian-paris.org/
Wystawa otwarta w dniach : 24 czerwca – 29 września 2009.

jeudi 3 septembre 2009

W 20 lat po upadku Muru w Berlinie.




Wszystkie fotografie zostały wykonane na dziedzińcu obok budynku Comédie Française
oraz w Królewskich Ogrodach w ostatni dzień otwarcia wystawy.
Foto : Ewa Izabela Nowak
9 listopada 1989 roku uważany jest za symboliczny koniec reżimu komunistycznego (jak zwykło mówić się w zachodniej części Europy) w środkowo-wschodniej części kontynentu europejskiego. W rzeczywistości « zmurszały » system dogorywał z różną szybkością w poszczególnych krajach nim objętych na przestrzeni około dwóch lat (1989-1991).
Niewątpliwie rolę leaderów w stawianiu mu czoła odrywały dwa kraje wyróżniające się największą niezależnością i z ogromnym trudem przyjmujące dominację sowiecką : Polska i Węgry. Niewiele osób potrafi wytłumaczyć jak skomplikowanym procesem było powolne umieranie systemu narzuconego po II Wojnie Światowej wolą Stalina w 1/3 Europy.
O ile większość jest zgodna, że « uczciwy komunista » jakim był Gorbaczew w 1985 roku, pragnąc zreformować system doprowadził do jego definitywnego końca, o tyle opinie na temat większości pozostałych czynników które przyczyniły się do implozji komunizmu są podzielone.
W lutym 1989 roku w Warszawie rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu, których bezpośrednią konsekwencją były wybory 4 czerwca wygrane przez Solidarność. W maju 1989 roku (czyli przed wyborczym zwycięstwem Solidarności) Węgrzy otworzyli granicę z Austrią i zlikwidowali druty kolczaste na pasie przygranicznym. W Niemczech wschodnich sytuacja wydawała się pozornie spokojna… pierwsze objawy zdenerwowania pojawiły się wieczorem w ostatnią niedzielę maja (czyli na tydzień przed polskimi wyborami) kiedy władze ogłosiły zwycięstwo wschodnio-niemieckiej partii komunistycznej w prawie 99 % w wyborach regionalnych odbywających się tego dnia.
Zbyt wielkie grubiańskie kłamstwo doprowadziło do powolnego wyciekania jak kropla za kroplą energii latami tłumionej w kraju kontrolowanym przez policję STASI. Początkowo dysydenci podjęli inicjatywę masowych manifestacji protestacyjnych 7 każdego miesiąca. Już latem wielu mieszkańców byłego NRD korzystając z urlopów masowo zaczęło opuszczać swoje domy i udawać się na Węgry, później do Pragi i Warszawy. Pod koniec sierpnia Ambasada byłego RFN w Pradze była masowo okupowana przez osoby spragnione azylu. We wrześniu ruszyły pierwsze « pociągi Wolności » wypełnione obywatelami byłego NRD z Pragi i Warszawy w kierunku Niemiec Zachodnich. W szkołach, urzędach, szpitalach zaczynał brakować ludzi do pracy… a eksodus trwał. 4 listopada doszło do punktu kulminacyjnego : w prawie wszystkich miasta Wschodnich Niemiec odbywały się masowe manifestacje. O dziwo : prawie nikt nie myślał jeszcze o zburzeniu Muru czy połączeiu dwóch państw. Domagano się jedynie wolności słowa, poszanowania dla życia i stworzenia godnych warunków bytu.

W nocy z 9 na 10 listopada słynny Mur – symbol hańby Europy – przestał funkcjonować jako nieprzekraczalna granica. W ciągu zaledwie 3 następnych dni do zachodniej części Berlina przedostało się bagatela : 3 miliony osób !

Tak jak został pobudowany w ciągu jednej nocy z 12 na 13 sierpnia w 1961 roku, tak w ciągu jednej nocy stracił swoją « magiczną moc » !

Symbol wieloletniego biegunowego podziału politycznego Europy i świata.

O ile następnego dnia Rostropowicz zagrał pod murem swój słynny koncert, o tyle artyści tzw. : zaangażowani dokonali wszelkich starań aby na autentycznych kawałkach muru namalować swoje dzieła. Daniel Buren, Arman, Eduardo Chilida, Sol LeWitt, Ilya Kabakow, Richard Long, Mimmo Paladino, Robert Longo…

Wszystkie te dzieła znalazły się w kolekcji francuskiego kolekcjonera Sylvestra Verger, który stworzył unikalną kolekcję Artyści dla Wolności (Artistes pour la Liberté). W dniach 6 maja – 1 czerwca wystawiona była w Ogrodach Królewskich obok budynku Comédie Française i francuskiego Ministerstwa Kultury. Dzieła przekazywały ponurą wizję hermetycznego świata « pod kontrolą ». Inaczej mówiąc pokazywały w jaki sposób zachodni artyści odbierali i postrzegali « najwspanialszy ze światów » czyli « realny » socjalizm i życie w nim. EIN.

Kolekcja była prezentowana w Deutsches Historisches Museum w Berlinie
w dniach 11 lipca – 10 sierpnia.
Będzie zaprezentowana w Centrum Sztuki Współczesnej Winzawod w Moskwie
w dniach od 5 listopada do 6 grudnia.
Informacje na temat historii Europy od czasów Jałty do dnia dzisiejszego można znaleźć na stronie :
http://www.berlin1989.com/.